Od 1 maja 2020 firma Anwis ma nowy Zarząd w składzie dwuosobowym: Radosław Kuźma – Prezes Zarządu oraz Bartosz Tafliński – Członek Zarządu odpowiedzialny za finanse i IT. Z nowym Prezesem rozmawiamy o obecnej sytuacji i planach firmy.

Gratulujemy objęcia stanowiska Prezesa Zarządu w firmie Anwis. Czym zajmował się Pan w firmie wcześniej?
W Anwisie pracuję już od ponad 17 lat (w lipcu minie 18), ale tak naprawdę jestem z nią związany całe życie. Firma powstała w tym samym roku, w którym ja się urodziłem, a z racji pewnych powiązań z poprzednimi właścicielami, państwem Gabrielą i Antonim Wiśniewskimi, miałem okazję, żeby od dziecka przyglądać się rozwojowi firmy i przesiąkać jej klimatem. Kiedy więc skończyłem studia, praca w Anwisie była dla mnie naturalnym, podstawowym wyborem.
Firma była wtedy czterokrotnie mniejsza niż teraz, zarówno jeśli chodzi o obroty, jak i o liczbę pracowników. Zacząłem od krótkiego stażu na produkcji, później byłem specjalistą ds. logistyki i sprzedaży (wtedy te działy były połączone), następnie odpowiadałem za eksport i import. W 2008 roku zostałem dyrektorem handlowym, później, jeszcze przed sprzedażą firmy do funduszu inwestycyjnego – dyrektorem zarządzającym. W 2015 roku, od momentu kupna firmy przez ARX, byłem dyrektorem operacyjnym, od 2016 – dyrektorem marketingu i sprzedaży, aż wreszcie teraz – od 1 maja – jestem prezesem.
Zna więc Pan firmę od podszewki…
Tak, to prawda. Przez lata pracy w Anwisie przeszedłem przez niemal każdy dział, znam więc firmę doskonale – i to na pewno było jednym z powodów, dla których dostałem propozycję objęcia funkcji prezesa. Oczywiście był to też powód, dla którego propozycję tę przyjąłem.
Po latach pracy w niemal każdym dziale firmy, objęcie stanowiska prezesa nie było dla mnie skokiem na głęboką wodę, ale raczej naturalną koleją rzeczy.
Co dla Pana oznacza to nowe wyzwanie zawodowe?
To dla mnie bardzo duża szansa. I nie chodzi mi tu tylko o mój osobisty rozwój. Istotne jest to, że teraz zarządzam grupą ludzi, którzy pracują w Anwisie bardzo długo i tworzą super zespół; ludzi zaangażowanych i oddanych firmie. I to daje mi poczucie – z tym zespołem mogę doprowadzić firmę do jeszcze większych sukcesów niż odnosi teraz. Bo sukcesy odnosimy cały czas, ale jak powiedział Jim Collins – from good to great.
Koledzy się śmieją, że staję na tarasie w moim prezesowskim biurze i jak mówił klasyk „Anwis mój widzę ogromny”. I trochę tak jest, bo ja czuję, jaki ta firma ma jeszcze potencjał. Myślę, że osoba, która przyszłaby na to stanowisko z zewnątrz, nie czułaby tego, nie widziała – mocno patrzyłaby na wskaźniki, na to co pokazuje Excell.
Z racji tego, że przez lata pracy w firmie Anwis miałem wiele możliwości podróżowania po świecie oraz uczestniczenia w ważnych wydarzeniach branżowych, poznałem ciekawych ludzi z naszego środowiska. Znam dostawców, klientów, konkurencję, wiem, jaki jest potencjał naszych kluczowych rynków. Dzięki temu moje patrzenie na przyszłość Anwisu wygląda o wiele inaczej – wiem, że ta firma ma jeszcze ogromne możliwości, których nie zawaham się użyć i wykorzystać. 🙂
Taka dobra znajomość organizacji pomaga w podejmowaniu decyzji biznesowych.
Zawsze patrzę na Anwis jako na indywidualną jednostkę, dlatego staram się nie podejmować decyzji przez pryzmat negatywnych sytuacji na rynku (choć oczywiście obserwuję, co się na nim dzieje). Wolę być skupiony na sukcesie Anwisu i nie przejmować odczuć innych firm.
Każdy jest odpowiedzialny za siebie. Ja w tej chwili odpowiadam za ponad 700 naszych pracowników – czyli ponad kilkaset rodzin. A ponieważ jestem lokalnym patriotą, ważne dla mnie jest, żeby firma miała mocną pozycję rynkową i dalej dynamicznie się rozwijała, zapewniając stabilne zatrudnienie mieszkańcom naszego regionu.

Jaka obecnie wygląda kondycja branży technik osłonowych i pozycja firmy Anwis na tle konkurencji?
Na samym początku działalności Anwis produkował komponenty do żaluzji poziomych i wyrobów gotowych, głównie wewnętrznych (75% naszego biznesu związane jest z osłonami wewnętrznymi – żaluzjami, roletkami, plisami itd). W latach 90-tych podjęliśmy decyzję o produkcji wyrobu gotowego na szeroką skalę – dzięki temu klient, który do nas trafił, mógł kupić wszystko, w co można wyposażyć okno od wewnątrz i od zewnątrz (nie mówimy tu oczywiście o produktach typu markizy, pergole).
Po roku 2000 rozpoczęliśmy sprzedaż wyrobów gotowych na rynki zachodnie. Wcześniej wysyłaliśmy nasze komponenty do Czech, Słowacji, wszystkich naszych sąsiadów oprócz Niemiec. W drugiej połowie lat 2000 zaczęliśmy stawiać na wyrób gotowy i rynki zachodnie. Najpierw to były Niemcy, potem – około 8 lat temu – Holandia, Francja, Belgia…
Dziś eksportujemy nasze wyroby do ponad 40 krajów w Europie i na świecie. Produkujemy rocznie ponad 600 tys. produktów w różnych kategoriach i na różne rynki.
Dziś mamy bardzo mocno zdywersyfikowane portfolio, kanały dystrybucji i klientów. Dzięki temu w sytuacji, jaką mamy teraz, spokojnie realizujemy plany sprzedażowe, które sobie postawiliśmy.
Taka dywersyfikacja z jednej strony jest dużym wyzwaniem, bo oznacza zarządzanie bardzo szerokim portfelem klientów, rynków, produktów, z drugiej zapewnia jednak bezpieczeństwo i stabilną pozycję.
Taka jest nasza wizja firmy, która w obecnych czasach i w przyszłości pozwala nam myśleć o mega rozwoju.
Mamy poczucie, ze jesteśmy o krok dalej niż nasza konkurencja. Ostatnie pięć lat, podczas których właścicielem Anwisu był fundusz inwestycyjny, dały firmie bardzo mocne fundamenty. Dużo pracy włożyliśmy w tym czasie w to, żeby poznać samych siebie, mocno opomiarować firmę – by dziś nie mówić, co nam się wydaje, ale wiedzieć, gdzie jesteśmy. Obecnie dokładnie wiemy, na czym stoimy i to nam pozwala podejmować właściwe decyzje biznesowe.
Ostatnie pięć lat było bardzo istotne w cyklu życiu firmy. Po pierwsze zbudowało fundamenty i dało pozycje na rynku, po drugie – ustrukturyzowało firmę i pozwoliło przygotować ją do trzeciej fazy, która się rozpoczęła w momencie, kiedy staliśmy się członkiem grupy WAREMA.
Anwis to dziś firma na poziomie europejskim – nie tylko od strony produktów, ale też samej fabryki czy sposobu zarządzania.
Jesteśmy przygotowani na to, żeby osiągać sukcesy. Wiemy, że leżą one w naszych rękach, rękach ludzi Anwisu. Nie zależą już od świata zewnętrznego, ale od tego, jak my wewnątrz organizacji damy radę reagować na to, co do nas przychodzi.
Czyli panująca obecnie epidemia nie zatrząsnęła firmą?
Oczywiście wpłynęła w pewien sposób na sposób pracy – nadal przestrzegamy wszystkich środków ochrony osobistej, nasi pracownicy mają zapewnione przyłbice, maseczki, rękawiczki, płyny dezynfekujące. Mocno kontrolujemy ruch od strony zewnętrznych kontrahentów – na bramie wszystko sprawdzamy, żeby maksymalnie starać się zatrzymać wirusa. Oczywiście, wiadomo, że całkowitej kontroli nad tym nie sposób uzyskać, jednak w miarę możliwości dbamy o bezpieczeństwo.
Od strony biznesowej epidemia nam nie zagroziła. W kwietniu mieliśmy wprawdzie obroty słabsze niż były zaplanowane, ale jak wspomniałem, nasze kanały dystrybucji są mocno zdywersyfikowane – a rynki zachodnie (Niemcy, Holandia) pozwalają nam utrzymywać bardzo dobry poziom sprzedaży. W maju zresztą polski rynek wrócił do właściwych poziomów i sprzedaż idzie zgodnie z planem.
Bardzo dobrze rozwija się też teraz sprzedaż online – wielu naszych klientów korzysta z tych kanałów, co pozwala nam otrzymywać porządną dawkę zamówień.
A jak wygląda obecnie sprzedaż w salonach, czy widać jakiś spadek?
Tak, było go widać w kwietniu. Mamy w Polsce sieć ponad 1000 dilerów – z kluczowymi klientami w czasie epidemii organizowaliśmy wideokonferencje raz w tygodniu.
Rzeczywiście kilku z nich zamknęło salony; na 50 naszych kluczowych klientów praktycznie chyba tylko 3 showroomy były zamknięte i niedostępne. Dilerzy raczej przechodzili na prace zdalną – obsługiwali klienta przez telefon, komunikatory, spotykali się w terenie (w sprawie produktów zewnętrznych), bo ludzie mieli obawy, by wpuszczać pracowników do domu w celu wykonania pomiarów przed zamówieniem produktów wewnętrznych.
Nasza branża – patrząc z perspektywy Anwisu – wraca już do właściwych poziomów; rzeczywiście miała chwilę zachwiania, ale to mija. Pamiętajmy, że naszym głównym odbiorcą jest klient końcowy, Kowalski (to ponad 90% naszego biznesu), a klienci, po ponad 2 miesiącach zamknięcia w domach zaczęli zauważać, że czegoś w nich brakuje, coś im przeszkadza, coś warto zmienić… A przesłony okienne – zwłaszcza teraz, gdy niechętnie decydujemy się na firanki – są potrzebne. Nie lubimy pokazywać obcym, co mamy w domach, potrzebujemy się osłonić; jest coraz cieplej – chcemy kontrolować dopływ światła. Osłony okienne są niezbędne, żeby móc wygodnie i normalnie funkcjonować w domu.
Czy Wasi klienci w Polsce i za granicą mają podobne oczekiwania i potrzeby?
Klienci są różni i inaczej trzeba ich traktować. W przypadku rynku niemieckiego i holenderskiego bardziej staramy się usłyszeć, co klient chce otrzymać i to produkujemy; w Polsce oczekiwania klientów są natomiast takie, żebyśmy to my dostarczyli im rozwiązania, które są trendy na rynku, i które już pojawiły się na zachodzie.
W Polsce podstawowymi produktami wewnętrznymi są roletki w kasetach oraz dzień/noc, dobrze sprzedają się teraz też żaluzje drewniane, ale core business to małe przyszybowe produkty. W Niemczech są to plisy, a w Holandii – żaluzje drewniane i rolety rzymskie.
Każdy rynek ma inną specyfikę, co jest dla nas dobre, bo jeśli spojrzymy na udział poszczególnych systemów w naszym totalu, to widać, że wszystkie grupy produktowe rosną równomiernie. Przyjęliśmy model zrównoważonego wzrostu i chcemy go utrzymać.
Wspomniał Pan, że macie ponad 1000 dilerów – czy każdy może nim zostać?
Każdy na pewno nie – weryfikujemy firmy, które sprzedają nasze produkty. Zależy nam, aby nasze firmy partnerskie wspólnie z nami budowały biznes. Pasowały do naszej sieci mentalnie, a także chciały się rozwijać zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi. Nie chcemy być jednym z wielu dostawców, ale ważnym dostawcą i partnerem w biznesie.
Nie działamy wprawdzie na zasadach wyłączności – bo jednak jako Anwis nie posiadamy w ofercie wszystkich produktów (jak i żadna firma w Polsce) – ale istotne jest dla nas, żeby w przypadku produktów wewnętrznych i kilku zewnętrznych być oferentem numer jeden (i tak jest u naszych pierwszych 300 klientów).
Nie jesteśmy najtańsi i nie chcemy tacy być; przeciwnie jesteśmy jednymi z droższych na rynku, ale to jest cena, którą wszyscy musimy ponosić, żebyśmy mogli wprowadzać nowe rozwiązania, rozwijać produkty, serwis, dostarczać to, czego klient oczekuje. Mamy ambicje być w przypadku produktów wewnętrznych trendsetterem.
Chcemy, aby nasz produkt był ważną częścią oferty handlowej dilera i staramy się na to zapracować – czyli musimy mu sprzedać właściwy produkt, odpowiednio go zapakować, dostarczyć wraz z katalogami i materiałami marketingowymi, żeby mógł zainteresować nim swoich klientów.
Jak wygląda współpraca Anwisu z dilerami?
Dla naszych dilerów organizujemy szkolenia, spotkania i wyjazdy, mamy też 7 handlowców, którzy pracują z klientami w terenie. Bardzo staramy się, żeby nasi partnerzy mieli poczucie, że nie tyle z nami współpracują, co przynależą do naszej anwisowej rodziny.
Od samego początku, od kiedy Anwis powstał, zawsze chcieliśmy być firmą z ludzką twarzą dla pracowników i dla klientów. I mimo tego, że po drodze, w czasach kiedy firma została sprzedana do funduszu, ustrukturyzowaliśmy naszą organizację i cenimy sobie korporacyjny ład i porządek, nie chcemy zatracać tego rodzinnego klimatu, który sprawia, że spotkania z klientami to przyjemność a nie obowiązek. To jest dla nas bardzo istotne, żeby obie strony – i my, i nasi partnerzy – miały z tej współpracy przyjemność.
Zespół pracowników Anwisu to dobrze dobrana, zżyta ze sobą grupa. Czy łatwo do niej dołączyć nowym pracownikom?
Jak wspomniałem, jestem wychowany w tej organizacji – zawsze mówię, że to moja pierwsza i ostatnia praca. Nie traktuję firmy tylko jako pracy, myślę o niej raczej jak o drugim domu.
Do rekrutacji podchodzę ostrożnie. Szukamy takich osób, które będą pasować do naszej organizacji – oczywiście nie mogą być takie same jak my, bo nie moglibyśmy się rozwijać, ale istotne jest, żeby mentalnie do nas pasowały – zwłaszcza, jeśli chodzi o osoby z innych miast czy mające objąć wyższe stanowisko. Musi to być ktoś, kto wnosi z sobą pewne wartości, ale też dostosowuje się do nas – dzięki temu wspólnie możemy wskoczyć na następny level. 🙂
Historia firmy Anwis
- 1979 Antoni Wiśniewski otwiera działalność gospodarczą, wprowadzając na rynek markę Anwis. Pierwszymi oferowanymi produktami są żaluzje poziome.
- 1979–1983 Anwis umacnia swoją pozycję jako producent wyrobów gotowych w systemach żaluzjowych. Firma rozpoczyna produkcję komponentów i staje się dostawcą detali.
- 1989 Anwis podpisuje pierwszy kontrakt exportowy. Jest to początek działań zmierzających do zdobycia ugruntowanej pozycji na rynku zagranicznym.
- 1995-2006 Firma uruchamia produkcję osłon zewnętrznych, a także wdraża nowe produkty dedykowane do montażu wewnętrznego. Na rynek trafiają kolejno: żaluzja Iso Design (1996), żaluzja Venus (2001), roleta Fantazja (2004) oraz roleta Impresja (2006), potocznie nazywana „dzień i noc”.
- 2008 Zostaje uruchomiona linia produkcyjna żaluzji fasadowych.
- 2009 Anwis zmienia logo firmy oraz rozbudowuje przedsiębiorstwo o nowe budynki biurowe.
- 2012 Firma przekształca się ze spółki jawnej w spółkę kapitałową.
- 2014 Właścicielem firmy zostaje ARX – fundusz inwestycyjny.
- 2015 Następuje ekspansja produktów marki Anwis na rynek niemiecki i holenderski.
- 2016 Anwis kupuje tereny pod dalszą rozbudowę firmy.
- 2017 Zostaje wdrożona nowa grupa produktów w osłonach wewnętrznych – roleta rzymska oraz zasłony Rings i Flex. • 2018 –
- 2019 Anwis wprowadza dwa innowacyjne systemy – żaluzję plisowaną Evie oraz dwukierunkową żaluzję aluminiową Juun. • 2019 Grupa WAREMA zostaje właścicielem 100% udziałów spółki ANWIS. Tym samym ANWIS dołącza do jednego ze światowych liderów w segmencie innowacyjnych technik osłonowych.